Pieniny zimą: Jaworki, Grywałd, Frydman
Wizytówką Pienin są niewątpliwie Trzy Korony i Sokolica. Krościenko nad Dunajcem i Szczawnica przyciąga masę turystów, którzy korzystają z dobrodziejstw stoków narciarskich. Warto pamiętać, że Pieniny, to nie tylko wspaniałe szczyty i zamki, ale również niesamowite kościoły. Drugiego dnia naszej przygody postanowiliśmy skupić się na ciekawych miejscach wokół Szczawnicy i Krościenka. Obraliśmy za cel trzy miejscowości: Jaworki, Grywałd i Frydman.
Jaworki
Dzień rozpoczęliśmy kierując się w stronę Wąwozu Homole, naszym celem nie była słynna Sokolica i bajkowy wąwóz, lecz kościół w Jaworkach. Po niecałych 15 minutach dotarliśmy na przydrożny parking, po krótkiej rozmowie z właścicielem obraliśmy wskazaną drogę i ruszyliśmy pod górę.

Kościół już z daleka przyciągał uwagę wysoką dzwonnicą z gontowym hełmem, która obecnie jest domem dla rzadkiego i najmniejszego gatunku nietoperza w Polsce – Podkowca Małego. Na uwagę zasługuje fakt, że w Polsce jest niewiele kościołów gdzie wydzielono chronione stanowiska kolonii rozrodczych tych latających ssaków. Kościół p.w. św. Jana Chrzciciela zachwyca nie tylko dbałością o naturalne środowisko, ale również historią zapisaną w architekturze. Wyróżnić tu możemy dwa style architektoniczne – klasycystyczny i józefiński. Ostatni z nich jest podobny do formy późnobarokowej, wiąże się z nim również historia próby podporządkowania sfery sakralnej przez władze austriackie, które pod koniec XVIII w. narzucały obowiązek budowy kościołów właśnie w tym stylu.
Jednonawowa świątynia zastąpiła w 1798 roku drewniany kościół powstały w 1680, który uległ całkowitemu zniszczeniu w ramach pożaru. Początkowo pełniła rolę miejsca spotkań z Bogiem dla wyznawców grekokatolickiego odłamu chrześcijaństwa, obecnie odbywają się tu msze rzymskokatolickie.


Wchodząc do wnętrza od razu rzuca się w oczy ikonostas oraz ścienna polichromia. Tradycyjny, grekokatolicki ikonostas przedstawia Matkę Boską i św. Mikołaja, sceny z ewangelii oraz dwunastu apostołów. Uważa się również, że sam ikonostas pełnił rolę ochronną – w razie ataku na kościół Carskie i Diakońskie Wrota były zamknięte, a to dodawało duchownemu kilka sekund więcej, aby spożyć przeistoczony chleb i wino, tak aby nie uległy zbezczeszczeniu.
Warto zwrócić uwagę na polichromię, gdyż ta wyszła spod ręki Andrieja Demkowicza i datowana jest na 1926 rok. Przedstawia sceny zwiastowania, zmartwychwstania, chrzest Chrystusa oraz trzech króli odwiedzających Jezusa w Betlejem.

Wychodząc z kościoła warto zarezerwować sobie pięć minut na spacer po cmentarzu. Pięknie dekorowane krzyże nagrobne z początku XX wieku wspominają pochowanych tu zmarłych. Znajdziemy tu także pochówki prawosławne.


Grywałd
Jadąc dalej, mijając Krościenko nad Dunajcem, a następnie skręcając w prawo dojedziemy do Grywałdu. Miejsce te jest obowiązkowym punktem wizyty w Pieninach. Mimo, że wieś wygląda niepozornie, to posiada w obrębie swoich granic perłę Szlaku Architektury Drewnianej – kościół pw. św. Marcina.

Nie mieliśmy szczęścia (przynajmniej na tym etapie), kościół zimą jest zamknięty. Jednakże praca pilota nauczyła Oskara nie poddawać się i ten idąc na plebanię, poprosił księdza o możliwość obejrzenia kościoła od wewnątrz. Co ciekawe, los się do nas uśmiechnął i ksiądz obiecał, że zejdzie do nas za 10 minut. Dotrzymał słowa. Wejście jest bezpłatne, ale w środku znajduje się puszka na ofiarę. Warto przygotować parę złotych i dołożyć swoją cegiełkę do konserwacji kościoła.

Kościół został zbudowany w II połowie XIV w. i od tamtej pory nie zmienił swojego wyglądu znacząco. Ściany zewnętrze pokryte są gontem, a szczególną uwagę zwraca wieża z podwieszoną izbą. Legenda głosi, że świątynia została zbudowana w miejscu sprawowania pogańskiego kultu. Jakiego? Nie wiadomo. Rozmowa z księdzem poskutkowała dodatkową informacją, że początkowo na budowę tego kościoła wybrano inną lokację, ale po nocy “nadprzyrodzona siła” przenosiła materiały budowlane właśnie w to miejsce. Lokalna społeczność uznała, że to znak od Boga i wybudują kościół na jedynym wzgórzu w okolicy.
Wnętrze zrobiło na nas piorunujące wrażenie. Dotknięta przez czas polichromia przedstawia sceny figuralne oraz ornamenty. Znajdziemy tu sceny z ewangelii Piotra i Pawła, jak również sceny z życia świętych. Co ciekawe, na dole po lewej stronie od scen ewangelicznych zostali upamiętnieni z imienia i nazwiska mieszkańcy Grywałdu, którzy opiekowali się kościołem. Według nas najciekawszym przedstawieniem jest wizerunek św. Michała Archanioła, który walczy z szatanem – nie było w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Lucyfer został przedstawiony jako… niedźwiedź. Jednym z najcenniejszych zabytków w kościele, jest tryptyk z XVI w. przedstawiający w panelu głównym patrona kościoła św. Marcina, który oddaje kawałek swojego płaszcza żebrakowi. Kolejna ciekawostka jest związana ze wspomnianym duchowym – opiekunem kościoła. W momencie budowy świątyni, św. Marcin zyskiwał na popularności, do tego stopnia, że wiele budujących się wtedy kościołów otrzymywało patronat ów świętego.
Frydman
Nie można odwiedzić Pienin i nie zawitać nad Jezioro Czorsztyńskie. Co prawda, główną atrakcją tego miejsca są dwa, ustawione na przeciwległych brzegach zamki – Czorsztyński i ten w Niedzicy (o zamkach będzie w innym poście), to rejon wokół skrywa niezwykłe skarby, jednym z nich jest miejscowość Frydman.
Frydman został założony na przełomie XIII i XIV w. i od początku pełnił rolę wsi o charakterze targowo-rzemieślniczym. Prawa miejskie otrzymał dopiero w XVII w. Do najważniejszych zabytków tego miejsca należą kościół pw. św. Stanisława Biskupa, obronny kasztel i piwnice winne.

Zatrzymaliśmy się w okolicy kasztelu – czyli ufortyfikowanego pałacu. Ten z Frydmana powstał w 1585-1590 r. i został wybudowany na potrzebę Jerzego Horvatha Palocsaya (polecam poznać miejscową legendę „Klątwa rodu Paloczych w Niedzicy”). Wiejska rezydencja jest zbudowania na planie prostokąta, jej grube ściany łączą się z basztami i wykuszami. Niestety, zwiedzanie tego miejsca jest niemożliwe, gdyż teren ten przynależy do osoby prywatnej, ale nie wszystko stracone – za kasztelem, znajduje się oktagonalny budynek, który pełni rolę wejścia do podziemnych piwnic, będących niegdyś częścią terytorium rezydencji. Wejścia były dwa, ale do dziś zachowało się tylko jedno, które prowadzi na pierwszy poziom piwnic zbudowanych w 1820 r. Znajdują się tam dwa poziomy, każdy z nich składa się z trzech 100 metrowych tuneli szerokich na 7 m. i wysokich na 4 m. W tych tunelach węgierski ród Horwathów przechowywał wino w beczkach, które później stanowiło produkt handlowy. Stan zachowania tego miejsca jest zły, woda przeciekająca przez cegły tworzy zimą formy znane z jaskiń – stalaktyty, stalagmity, a nawet stalagnaty, niesamowity wygląd tych form skutecznie odciąga myśli od przyczyny ich powstania. Aby się tu dostać należy wejść w nieoznakowaną uliczkę odchodzącą od ul. Jana Pawła II, a następnie zadzwonić do prywatnych właścicieli gruntu (dom nr 4, domofon nr 1, zdjęcie domu poniżej). Później wyjdzie któryś z właścicieli i zaprowadzi w podziemia. Warto mieć latarkę i dobre buty, jest tam ciemno i ślisko przez co łatwo o wypadek. Zwiedzanie piwnic winnych jest bezpłatne, jednak warto przygotować parę drobnych w podzięce właścicielowi. W końcu to jego dobra wola pokazać nam takie cuda.



Do zabytków wartych zobaczenia w Frydmanie jest kościół pw. św. Stanisława Biskupa. Stanowi on najstarszy zabytek sakralny na Podtatrzu i powstał na przełomie XIII i XIV w. Legenda głosi, że król Jan III Sobieski wracając spod Wiednia służył tu do mszy. Na uwagę zasługuje również ośmiokątna kaplica.

Pieniny mają wiele do przekazania turyście. Niemalże każde miasteczko lub wieś w tych okolicach kryje coś niesamowitego i unikatowego. Z pewnością wrócimy w Pieniny z zapełnioną bucket listą miejsc do odwiedzenia. Pieniny – see you soon!

Żółwie na Sal – dlaczego musimy im pomóc?
Umówmy się, turystyka nie jest eko. Wpływa niekorzystanie na klimat oraz ekosystem. Działalność człowieka prowadzi do wymierania setek tysięcy gatunków zwierząt i roślin. Jednak uprawiając świadomą turystykę, możemy rozkoszować się pięknem świata, ale też przy okazji pomóc przyrodzie. Wybierając się na Sal, przeczytajcie ten post, pozwoli on zbudować świadomość o wymierających żółwiach Caretta caretta, które co roku odwiedzają tę wyspę.

TOP 10 Belfast – co zobaczyć w mieście Titanica
Wyjazd do Belfastu wyszedł nam trochę przypadkowo. Przylecieliśmy tu z powodu konferencji archeologicznej EAA (European Association of Archaeologists), w której uczestniczył Oskar w ramach swojego doktoratu. Postanowiliśmy więc obydwoje skorzystać z tej okazji i polecieć razem do miasta Titanica, łącząc to z city breakiem. I tak jak wcześniej nie myśleliśmy, żeby tu przyjechać, tak teraz możemy zapewnić, że jest to dobry kierunek na weekendowy wypad. W poniższym wpisie zebraliśmy wszystkie praktyczne informacje, które mogą się Wam przydać do planowania zarówno samego wypadu, jak i zwiedzania na miejscu.

Farma dyń – pomysł na weekend
Jeżeli nie masz pomysłu co zrobić w jesienny weekend, mamy dla Ciebie propozycję! Wybierz się z nami na Farmę Dyń – Magic Pumpkin Farm Warsaw i poczuj się jak dziecko. Przy okazji możesz kupić swoją dynię na Halloween. A jeżeli nie interesuje Cie ani jedno, ani drugie, to specjalnie dla Ciebie przygotowaliśmy kilka dyniowych ciekawostek. Znajdziesz je na końcu tego posta.