Od starożytnego Telmessos do współczesnego Fethiye
Turcja kojarzy się z dobrym all inclusive, ale nie mi. Miałem okres w swoim naukowym życiu, który poświęciłem rzeźbom greckimi – jak dla mnie najciekawszymi okazały się te z Licji. W tym momencie moim marzeniem stało się odwiedzenie tego regionu Turcji. Udało się w 2018 roku, ale w ramach rezydentury dla dużego organizatora turystyki. Marzenie się spełniło! Odwiedzałem, ile chciałem, tamtejsze stanowiska archeologiczne w przerwach od obowiązków “repa”. Miałem dużo więcej szczęścia, gdyż przez około 2 miesiące mieszkałem w Fethiye, dawnym Telmessos – mieście znanym ze słynnych grobowców Licyjskich oraz będącym początkiem drogi Licyjskiej.
Położenie miasta Fethiye od razu rozkochuje w sobie człowieka. Leży ono bowiem w pobliżu gór Taurus, nad Morzem Śródziemnym. W tym regionie góry delikatnie schodzą w kierunku morza. Niska zabudowa pozwala cieszyć się widokami dosłownie na każdym kroku. Centralną częścią miasta jest malowniczo położony port nad Zatoką Fetijską, której tafla wody jest poprzecinana kilkoma wyspami. Spacery przy zachodzie słońca wzdłuż wybrzeża, to obowiązkowy punkt programu.

Nieduże miasto jest wręcz zbudowane na historii. Powstało w miejscu starożytnego Telmessos. Na wzgórzu od razu zauważane są grobowce wykute w skale. Fragmentarycznie zachowany jest także teatr, co osobiście uważam, że jest wręcz rozczarowujące, gdyż sąsiednie stanowiska mają obiekty widowiskowe zachowane w dużo lepszym stanie. Wokół teatru są składowane jego elementy w postaci kolumn lub innych elementów architektonicznych. Przyznać trzeba, że ich ilość jest imponująca! Powyżej znajduje się górujący nad miastem średniowieczny zamek, na którym powiewa flaga Turcji.
Legenda miasta Telmessos: Bóg Apollo zakochał się w najmłodszej córce króla Fenicji. Przybrał on wtedy postać małego psa i w ten sposób zdobył miłość wstydliwej dziewczyny. Kiedy zauważył, że wybranka jego serca kocha go szczerą miłością, bóg ujawnił swoją prawdziwą postać, zmieniając się w przystojnego mężczyznę. Miłość przetrwała, obrodziła również w dziecko, które nazwali Telmessos czyli „kraj/ziemie światła”.




Miasto zostało również zdobyte przez Aleksandra Wielkiego, podczas jego wyprawy do Indii. W okresie rzymskim było częścią prowincji Azji Mniejszej. Widoczne są liczne przebudowy, które dziś można zauważyć, np. we wspomnianym teatrze. Mało wiemy o samym mieście w czasach Bizancjum. W VIII w. n.e. Telmessos zmieniło nazwę na Anastasiopolis, co miało być oddaniem honoru władcy Anastasiosowi II. Nie przyjęła się jednak i miasto nazwano Makri, co wiązać można z nazwą wyspy, która znajduje się na początku Zatoki Fetijskiej.
W 1934 roku miasto ponownie zmieniło nazwę na Fethiye, na cześć Tayyareci Fethi Beya, który był pionierem lotnictwa tureckiego, jednego z pierwszych pilotów w Ottomańskich służbach powietrznych. Został zestrzelony w 1914 roku nad pustynią Al-Samra, która współcześnie leży w Syrii. Należy pamiętać, że w tamtym okresie część terenów pustynnych współczesnej Syrii należało do Turcji.
Co zobaczyć w Fethyie?
Fethyie to wprawdzie małe miasto (około 150 tys. mieszkańców), ale ma dużo do zaoferowania. Począwszy od rozsianych w okolicy zatoki sklepów z “tureckimi oryginałami”, złotem, skórami, przyprawami, słodyczami, rękodziełem tj. dywany czy rzeźby w drewnie oraz innymi upominkami. Ogólnie takich sklepów jest tu sporo, szczególnie w części bazarowej. Pamiętajcie, że Turcy uwielbiają negocjacje, choć przy kilku próbach poległem i nie zeszli z ceny. Warto próbować, gdyż wielokrotnie rozmowa o kosztach przynosi korzyści.


W wyższej części miasta, niedaleko grobowców i zamku, znajduje się malowniczo położona alejka, z jednej strony mamy wzgórza, na których pasą się kozy, a z drugiej strony widok na miasto. Wzdłuż drogi znajdują się drewniane ławeczki ze stolikami. Można tam siedzieć godzinami. Podczas naszego spaceru mijaliśmy dzieci odrabiające przy tych ławkach prace domowe.



W górnej części Fethiye znajduje się widokówka miasta, czyli grobowce licyjskie. Ten najstarszy ślad historii Fethiye to kompleks kilku grobów. Te duże, najbardziej zdobione i położone najniżej zostały zbudowane dla najbogatszych. Biedniejszych chowano w wykutych w skale otworach w formie zbliżonej do kwadratu. Oczywiście im wyżej tym lepiej, Licyjczycy wierzyli, że po śmierci przylatuje do nich uskrzydlona postać, coś w postaci orła lub sępa (trochę jak harpia) i zabiera duszę do nieba. Więcej o grobowcach licyjskich piszemy w osobnym artykule – “Grobowce licyjskie – cmentarze wykute w skale“.



Najważniejszym grobowcem jest grobowiec Amynthasa – największy i najpiękniejszy w okolicy, dzięki temu szybko stał się symbolem miasta, który widać już z zatoki. Można do niego podejść bliżej, wstęp jest biletowany (w 2022 było to 20 TL (tureckich lir)). Grobowiec został zbudowany na wzór świątyni w stylu jońskim i typie in antis (czyli z tzw. antami). Grobowiec stoi na czterech stopniach i pomiędzy antami znajdują się kolumny. Po środku widnieje inskrypcja mówiąca, że grób należy do Hermapisa, syna Amynthasa. Na podstawie analogii i porównania stylu rzeźbiarskiego, a w szczególności kapiteli kolumn jońskich, można stwierdzić, że są one charakterystyczne dla IV w. p.n.e. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o stylach w antycznej architekturze i jak czytać świątynie antyczne koniecznie przeczytajcie nasz post Jak czytać antyczne świątynie?.
Wejście do grobowca zostało przyozdobione dużą płaskorzeźbą imitującą zamknięte drzwi. W środku znajdują się trzy miejsca: na wprost, po lewej i prawej stronie, które przeznaczone były dla zmarłych. W zasięgu wzroku możemy znaleźć trzy podobne grobowce, natomiast ten Amynthasa jest najlepiej zachowany.


Schodząc w dół do miasta, znajdziemy jeszcze kilka innych grobowców, tym razem wolnostojących. Te groby to nic innego jak sarkofagi. Jeden z nich został dość ciekawie wpisany w miasto – Turcy w trosce o oryginalne zachowanie dziedzictwa kulturowego pozostawili grobowiec na środku ulicy Kaya i pełni on dziś funkcję ronda. Obok mamy kolejne grobowce, również wolnostojące, tym razem wyglądem przypominające domy.
Podczas spaceru wzdłuż wybrzeża Fethyie można zleźć kilka innych ciekawych grobowców, które dopełniają współczesną urbanizację miasta


Miejscem, którego nie sposób pominąć i go nie zauważyć jest Biały Meczet. Turyści właśnie w to miejsce dojadą ze swoich hoteli, gdyż właśnie obok meczetu znajduje się ostatni przystanek na trasie dolmuszy. Można zajrzeć do środka meczetu, podczas zwiedzania należy pamiętać o kilku bardzo ważnych zasadach: po pierwsze do meczetu wchodzi się bez butów, które ściągamy tuż przed wejściem i zostawiamy na półkach zaraz po minięciu drzwi wejściowych, po drugie kobiety zawsze muszą mieć zakrytą głowę, po trzecie podziękować za zwiedzanie zostawiając drobną ofiarę. Yeni Hamidiye Mosque, tak brzmi turecka nazwa Białego Meczetu, został zbudowany w 1791 roku w stylu architektury osmańskiej, a w ubiegłym wieku meczet został nieznacznie odnowiony. Od opiekuna świątyni dowiedzieliśmy się, że meczet nie tylko dba o wiernych i kontakt z siłami wyższymi, ale również wspomaga edukację w pobliskich szkołach przez kupowanie m.in. podręczników oraz wspiera finansowo najuboższych wiernych.

Ciekawym miejscem jest miejscowe muzeum archeologiczne. Warto tam się wybrać z kilku powodów:
- jest to atrakcja darmowa
- muzeum jest małe – wewnątrz są 3 sale i jeszcze teren na zewnątrz z wpisanymi w alejki dużymi zabytkami, więc zwiedzanie zajmie około 1 godziny
- zgromadzone tam zabytki pochodzą z lokalnych stanowisk archeologicznych – Telmessos (czyli Fethiye), Ksantos, Letoon, Patara i Pinara, czyli macie tam najlepsze zabytki z okolicy
Ze względu, że jest to małe muzeum ekspozycja prezentuje tylko najlepsze, najbardziej unikatowe i najważniejsze zabytki. Stoją tu posągi cesarzy rzymskich, fragmenty grobowców, czy też stela z Letoon, która pomogła w odczytaniu języka licyjskiego, trochę jak kamień z Rosetty (dzięki niemu odczytano hieroglify). Wrażenie robi drewniana figura galionowa, która niegdyś zdobiła dziób statku.



Fethiye było wielokrotnie atakowane przez siły przyrody. Jest to teren niezwykle sejsmiczny. Ostatnie duże trzęsienia ziemi miały miejsce w 1957 i 1961 roku. Kataklizm zniszczył 3200 budynków, ale podczas prac renowacyjnych zmodernizowano współczesne nabrzeże i port. Co najmniej raz w roku miasto to dotyka trzęsienie ziemi, nawet takie o bardzo niskiej sile, stąd konieczność niskiego budownictwa.
Fethiye to miasto mocno turystyczne, jeżdżąc po Turcji na pewno tu traficie. Dobre hotele, pobliski Ölüdeniz (znajduje się 12 km od centrum miasta), niedaleka dolina motyli, a wszystko to wzdłuż rajskiego wybrzeża, pełnego grantów, pigw, oliwek i drzew piniowych.


Brno – 8 miejsc, które trzeba zobaczyć
Brno to dobre miasto na szybki city break. Można spędzić tu aktywnie kilka dni, bo atrakcji jest cała masa. Zmumifikowane ciała kapucynów, jedyny na świecie goły tyłek na fasadzie kościoła i drugie największe ossuarium w Europie – tym zaskoczy Was miasto.

Krzyż z Ruthwell – czyli co łączy runy, krzyż i bank?
Ruthwell to mała, spokojna miejscowość w południowej Szkocji. Miasteczko to wyróżnia się na tle innych, wizualnie podobnych, prowincjonalnych miasteczek, z dwóch powiązanych ze sobą powodów. Pierwszym z nich jest osoba Henriego Duncana – założyciela pierwszego na świecie banku oszczędnościowego, drugim zaś jeden z najważniejszych skarbów Szkocji – słynny kamienny krzyż z Ruthwell, będący dziełem sztuki średniowiecza i jednym z największych pomników w Europie w tym okresie.

Jak czytać antyczne świątynie?
Podczas podróży niejednokrotnie spotykasz się z ruinami świątyń, ale ze sterty kamieni nie wiele rozumiesz. Tekst ten pomoże ci patrzeć na przeszłość w świadomy sposób i zrozumiesz jak to kiedyś wyglądało.