Sunion - fakty i ciekawostki o świątyni Posejdona

Przylądek Sunion to najdalej wysunięty punkt Grecji kontynentalnej. Byliśmy tam kilkukrotnie i za każdym razem miejsce to zachwycało jak przy pierwszej wizycie. Z jednej strony przepiękna prowadząca tam droga nad klifami, z drugiej dobrze zachowana świątynia Posejdona, usytuowana tak jakby zaprojektował ją sam bóg mórz, na klifie z widokiem na morze porośnięte wyspami.

Świątynia Posejdona na Przylądku Sunion

Przylądek Sunion jako miejsce kultu boga mórz i oceanów, istniało już od VIII w. p.n.e. Dzięki badaniom archeologicznym udało się odkryć, że podstawa świątyni Posejdona powstała jeszcze przed wojną z Persami tzn. przed 480 r. p.n.e., do tego czasu jednak nie została ukończona. Budowę ponowiono w latach 444-440 p.n.e., czyli podczas rządów Peryklesa. Wzniesiono wtedy świątynie peripteros hekastylos, czyli taką która ma jeden rząd kolumn otaczających celle (budynek świątynny) z sześcioma kolumnami na froncie świątyni. Świątynia jest zbudowana w porządku doryckim.

Pierwsze badania archeologiczne rozpoczęto tu w 1765 r., natomiast pierwsze regularne wykopaliska miały miejsce od 1884 r. pod kierownictwem Wilhelma Dörpfelda. Dopiero po 14 latach prac na stanowisku udało się odkryć inskrypcję dedykującą ów świątynie bogowi mórz i oceanów. Najwięcej materiału archeologicznego pozyskano na początku XX w. i znaczna jego część została wystawiona w Muzeum Narodowym w Atenach. Kolumny ze świątyni Posejdona znajdują się również w zbiorach Brytyjskiego Muzeum w Londynie.

 

Mimo zniszczeń można zobaczyć jak świątynia wyglądała w rzeczywistości – w tym celu należy wybrać się do Aten na teren Agory Ateńskiej. Górujący tam Hefastejon (świątynia Hefajstosa) jest niemalże identyczny jak świątynia na Przylądku Sunion.

Ciekawoski

W latach 1810-1811 po terytorium Grecji podróżował George Byron, który dotarł na Przylądek Sunion. Piękno przyrody otaczającej świątynie opisał w swoim dziele Don Juan gdzie przedstawił ją w następujący sposób: U Sunijonu podnóża siędę, I będę patrzał na morze sine,Z falą się szumną puszczę w gawędę, I jako łabędź śpiewając — zginę (3, 86, 14). Ponadto angielski poeta podpisał się na jednej z kolumn, napis nie jest pokaźnych rozmiarów, a jego poszukiwania mogą stanowić wyzwanie dla spostrzegawczych podróżników.

Świątynia Afai na Eginie, świątynia Posejdona na Przylądku Sunion i Hefasteion na agorze ateńskiej tworzą trójkąt równoramienny. Co ciekawe, te świątynie powstały w odstępie kilku lat. Wielu badaczy zadaje sobie pytanie: czy te świątynie zostały celowo ustawione według większego projektu, a jeśli tak, jaki był tego cel? Istnieje kilka teorii, a najciekawszą z nich jest to, że te miejsca kultu zostały wybrane zgodnie z astronomią lub mitologią, idea ta otrzymała status „świętej geografii”. Pomysł, że Grecy decydują się budować i ustawiać swoje świątynie według większego schematu, jest interesujący, zwłaszcza że Partenon, świątynia Apollina w Delfach i świątynia Afai tworzą kolejny trójkąt równoramienny.

Jak tam dotarliśmy?

W lutym kilka lat temu wybraliśmy się na Kretę, po zwiedzeniu której przelecieliśmy na Grecję Kontynentalną. Po wylądowaniu w Atenach wynajętym samochodem pojechaliśmy do Delf. Wyrocznia delficka, teatr, słynne Sanktuarium Ateny Pronaja plus muzeum, które znajduję się kilka kilometrów od stanowiska archeologicznego zajęły nam dwa dni. Następnego dnia był 14. lutego, wyruszyliśmy przez Teby i Eleuzis, a zwieńczeniem dnia miał być zachód słońca na Sunionie.

 

Ze względu, że kolega prowadził auto na Krecie (jak chcecie posłuchać jakie przygody mieliśmy na Krecie posłuchajcie opowieści Pauliny o Siga-Siga w Radio Wrocław), Oskar zamienił go na kontynencie. Było kilka momentów krytycznych jak np. silna i porywista śnieżyca w drodze do Delf i wyścig z czasem na przylądek Sunion.

Muzeum na Sunionie otwarte było do 18:00, a my wyjeżdżając z zakorkowanego Pireusu mieliśmy około 50 min. na pokonanie około 60 km i dotarcie do celu. Droga biegnie wzdłuż wybrzeża i dość gęsto ustawione są tam światła drogowe. Wjeżdżając na serpentyny mieliśmy pół godziny czasu na dotarcie. Trzeba było jechać szybko, do tego stopnia, że wyprzedziliśmy Porsche jadąc Suzuki Swift (Porsche jechało 70 km/h 🙂 ). Miejscami jednak brawurowa jazda musiała zostać poskromiona przez trzeźwy umysł. Było za 10 jak naszym oczom pojawiła się świątynia. Każdy (oprócz Oskara) nie patrzył już na zegarek, oczy wszystkich skierowane były na świątynie, położoną wysoko i oświetloną ciepłym światłem śródziemnomorskiego słońca. Oskar włączył piąty bieg, wjechaliśmy tuż pod kasy i koleżanka sprawnie wyskakując z samochodu pobiegła w kierunku kasy. Zdążyliśmy było za dwie 18:00. Zdobyliśmy bezpłatne bilety (archeolodzy w niektórych krajach wchodzą do muzeów za darmo) i ruszyliśmy biegiem pod świątynię.

 

Widok był zachwycający, zachodzące czerwone słońce nadało niesamowitego klimatu miejscu i to w dodatku w Dzień Zakochanych. Po licznych zdjęciach i zachwytach, jak również standardowych debat archeologicznych o danym miejscu i wyobrażeniu rekonstrukcji świątyni i jej okolicy, ruszyliśmy w kierunku Aten by tam cieszyć się widokiem oświetlonego Akropolu pojąc wino w lokalnej knajpie.

 

Sunion to piękne miejsce i wracamy tam, tak często jak możemy, ale nigdy nie zapomnimy tego pierwszego razu. A czy wy byliście na Przylądku Sunion?

Jak czytać antyczne świątynie?

Podczas podróży niejednokrotnie spotykasz się z ruinami świątyń, ale ze sterty kamieni nie wiele rozumiesz. Tekst ten pomoże ci patrzeć na przeszłość w świadomy sposób i zrozumiesz jak to kiedyś wyglądało.

Czytaj więcej »

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *